Androgyn

Był taki czas, gdy mężczyźni byli okropni, a kobiety nie do zniesienia, więc pomyślałem sobie: ?Dlaczego nie uniknąć całej awantury i stać się kimś innym, kimś pomiędzy dwiema płciami??

(Brian Eno)

Historia ta zaczęła się dawno, dawno temu (a ciągnie się aż do dziś) i choć to wszystko jak zwykle zbyt piękne, by było prawdziwe, postaram się kłamać przekonywująco. Do dzieła.

U początku wszystkiego stoi jedna z owych przewrotnych historii miłosnych, wymyślonej niegdyś przez Greków. Za górami, za lasami, za sześcioma rzekami…była rzeka siódma, w której miał nieszczęście kąpać się syn Hermesa i Afrodyty ? Hermafrodyta. Owego dnia ujrzała jego postać najada Salmakis. Zakochana bez reszty w pięknym młodzieńcu, uprosiła bogów, by połączył ciała ich obojga w jedno. Tak narodził się…

Androgyn

Pod koniec roku 1970 ukazuje się w USA album The Man Who Sold The World, a w kwietniu roku następnego, wydanie europejskie. Sama zaś artystka, o urodzie wspanialszej niż Madame Pompadour, owa urzekająca diwa o ciemnozłotych puklach spływających na suknię z błyszczącej tafty, haruje ponad ludzkie siły, rozrzucając talię kart z pozycji półleżącej. Gdyby nie umieszczony obok żółty napis, nawet najwytrawniejszy amant mógłby mniemać, iż ma do czynienia z urodziwą damą. A to tylko David Bowie.

Nie będę pisał, o tym, że ów człowiek(?) wyprzedził epokę o lata świetlne ? wystarczy oczywiście sięgnąć po byle gazetę, aby się tego dowiedzieć. Nieskrępowana wyobraźnia pozwoliła mu nie tylko na stworzenie fenomenu muzycznego, ale na ujarzmienie świata. Podobnie jak niegdyś Dali, tak Bowie z powodzeniem stylizował się na obiekt artystyczny, nieustannie zmieniając wcielenia ? androgyniczne kostiumy z piór, plastiku i bliżej nie nazwanych materii rodem z kosmosu, skutecznie szokowały publiczność. Przywykł do troglodytów z gitarami akustycznymi, wytartymi koszulami i szczerymi tekstami o życiu albo innych, jeszcze gorszych rzeczach.
“Było takie miejsce na West Endzie, gdzie sprzedawano ubrania uważane za tandetne. Ta słynna zielona, satynowa marynarka z wyhaftowanymi nutami była prawdziwym kiczem, a muzycy jeszcze się tak nie ubierali. Marc podszedł do tego śmiertelnie poważnie i zaczął się w niej obnosić/em> “

– mówił Tony Visconti o liderze T.Rex, który to zasłynął z błyszczącego makijażu podczas występu w Top of the Pops w roku 1971, i za sprawą nałożonego błyszczyka, zapoczątkował all that glam. Kilka lat później wszystko rozhulało się na dobre i obrazoburcza machina dewiacji ruszyła pełną parą ? Wayne County śpiewał Are You Man Enough To Be A Woman, na ekranach królował zniewieściały Tim Curry w roli Doktora Franka, a rzesze młodzieży w pończochach i obłędnych makijażach, waliły drzwiami i oknami na seanse The Rocky Horror Picture Show.

A potem były lata 80…

Androgyniczny cyrk rozpoczął się z należytą pompą od wykolejeńców z Blitz. Podczas, gdy punk królujący na ulicach Londynu, dawał możliwość hermafrodytycznego wyglądu bardziej kobietom, niż mężczyznom, New Romantic skutecznie obalił wszelką płeć. Zaczęło się od Bowie Nights w Klubie Billy’s , by w końcu na dobre osiąść w Blitz, gdzie wtorkowe noce przypominały huczny bal przebierańców, a wszystkich witał Steve Strange przebrany za zakonnicę. Midge Ure podkreślał niejednokrotnie, że czuł się tam bardzo męsko, ponieważ nosił ubrania w stylu militarnym, podczas gdy Strange, George, Marilyn, czy Jeremy z Haysi Fantazee paradowali w sukienkach.

Mógłbym powiedzieć, że dziwolągi z Blitz dokonały na początku lat 80 przewrotu, wprowadzając wizerunek zniewieściałego mężczyzny do kultury masowej, aczkolwiek nie było to zjawisko nowe (choćby Alice Cooper w białej sukience i z Budweiserem w ręku), a jedynie o większym niż dotychczas artyzmie i przystępniejsze muzycznie.
Lata 80 eksplodowały na dobre: panie były panami, panowie – paniami, a wszystko przywaliła góra kolorowych ubrań i błyskotek. Moda nie tyle sprzyjała androgynom, co dyktowała hermafrodytyczny wygląd swoim ostentacyjnym szaleństwem kolorów i wzorów.
Mistrzami makijażu ust stali się Boy George i Robert Smith, Annie Lennox i Ronny paradowały dumnie w męskiej galanterii, Ollie Wisdom przywdziewał lateksowe kostiumy i kabaretki, Frankie poszedł do Hollywood i nie wrócił, a wszystkiemu przyśpiewywały dziwne baletnice z No More I Love You?s Eurythmics. Obojnak święcił triumfy w owych latach, i gdybym chciał wymienić wszystkie jego ofiary, lista byłaby spora.

Z początkiem lat 90′ hermafrodytyczne tendencje nieco słabną, a im dalej ? tym gorzej. Androgyn jest wciąż żywy, aczkolwiek zziębnięty, przemoczony, nie dojada i wkrótce padnie trupem, kończąc kilka tysięcy lat swej kariery w rytmie hip hopu. Na szczęście mamy muzykę, stare magazyny, filmy i zamki w drzwiach. Obecnie też wszystko wolno, tylko trochę inaczej, ale kto zabroni przebieranek przy dźwiękach Goodbye Horses?

“Ten cały dekadentyzm to tylko żart. Ja jestem normalny”

(David Bowie)

Tym optymistycznym akcentem kończymy dzisiejszy spektakl.

(Klaudiusz Kolbusz)