Miguel And The Living Dead – Alarm!!!

Miguel And The Living Dead - Alarm!!!Najciężej pisze się recenzje płyt, które wszyscy znają, ciężko wtedy zachować obiektywizm.

Rok 2004 ukazuje się pięcioutworowe demo nagrane przez Nerve69 i Slavika. Demo jest cudowne, dźwięk przybrudzony, horror zawitał do Polski. Chłopaki odnoszą sukces, rok później ukazuje się pierwszy album – Alarm!!!. Zespół, któremu udało się po okresie zastoju na mrocznej scenie w Polsce, wypompować z nas nową krew. Uważam, że nie ma potrzeby przedstawiać zarysu historycznego, gdyż są już legendą, a jak wiadomo legendy wstyd nie znać. Bez nadmiernej reklamy są już mocno zakorzenieni na rynku muzycznym. Wróćmy jednak do omawianej płyty. Szata graficzna powiązana jest z horrorem kina klasy B i C. Okładka płyty wzorowana na plakat filmowy lat pięćdziesiątych, wspaniały pomysł. Przeglądając wkładkę, mamy ilustracje odwzorowujące treść danego utworu, na których specyficzną czcionką jest tekst. Na środku wkładki puzzle ze zdjęć, przedstawiające zespół i fanów. Można również dojrzeć managera. Szata graficzna jest spójną całością, za co należy pochwalić.

Album zawiera 11 utworów trwających nie całe 43 minuty, obecnie przy wydawanych molochach ponad 70 minutowych to raczej krótko. Płyta trzymająca się standardu, kiedy nie można było nagrać więcej niż 60 minut (Piękne czasy, trudno dostępnej płyty winylowej). W warstwie tekstowej mamy zombie, wampiry, obcych i wszystkie pozostałe postacie siejące terror. Czy manager do nich też się zalicza?

Muzycznie to coś pomiędzy horror punkiem, a gothabilly polane piekielnym sosem rock’n’rolla z dodatkami w postaci smaczków odnoszących się do spaghetti westernów. Cudo!

Podsumowując, płyta ewenement w Polsce, choć posunę się trochę dalej w skali świata. Przed chłopakami obecnie bardzo duże wyzwanie, nagranie drugiej płyty. Mam nadzieje, że będzie ukłon w stronę polskich fanów i zamieszczą cover Siekiery.

oniRy

Miguel And The Living Dead – “Alarm!!!” – Strobelight Records 2005