DeSade – Suicide Lounge

DeSade – Suicide LoungeDeSade byli załogą z Phoenix która jako swoje inspiracje podawali takie tuzy mrocznego grania jak 45 Grave, Christian Death czy Super Heroines…z tym że na ich płycie z 2003 roku, “Suicide Lounge” prawie w ogóle tego nie słychać… ale od początku. Na album składa się trzynaście kompozycji z których znaczna większość to po prostu chwytliwe, utrzymane w średnich tempach piosenki podane w mocnym gitarowym sosie, w miarę strawnym głównie dzięki liniom wokalnym Sarah Deathriage; zdecydowanie najbardziej wyeksponowanymi elementami całej maszynerii są tu właśnie gitara i wokale – sekcję rytmiczną co prawda słychać klarownie, ale ani basista, ani perkusista nie wychylają się zbytnio. Słucha się tego całkiem nieźle gdzieś tak do połowy płyty, potem niestety zaczynają się schody, bo kawałki są zbudowane na bardzo podobnych patentach i w większej ilości nawet niezłe melodie nie są w stanie zrekompensować rosnącego poczucia monotonii; dojmujące w tych początkowych kawałkach jest wrażenie, że słucha się jakiejś kopii L7 – podobne proste, ciężkie gitarowe zagrania, przebojowe refreny – gdyby nie produkcja, można by sobie wyobrazić że znowu jesteśmy na początku lat 90-tych, siedzimy w pokoju oklejonym plakatami co bardziej znanych riot grrrl’sowych bandów i słuchamy jakiegoś następcy “Bricks Are Heavy” – ta wtórność nie jest sama w sobie jakąś straszną wadą, gdyby nie to, że takie granie w większych ilościach po prostu nuży. Druga połowa płyty jest trochę bardziej mroczna, urozmaicona i nieco szybsza – momentami brzmi jak przebojowa wersja Super Heroines, ale nie jest to jakaś diametralna zmiana. Ciężko wyróżnić tutaj jakieś konkretne kawałki, nie ma jakiś szczególnych wzlotów ani wpadek. Po przesłuchaniu całości po raz kolejny dochodzę do wniosku że album jest stanowczo za długi, spokojnie można by go okroić nawet do ośmiu, dziewięciu utworów, a nic by na tym nie stracił. Podsumowując, w miarę niezłe granie z wykopem; nie musi się spodobać każdemu fanowi mrocznych brzmień, ale posłuchać można.

DeSade – “Suicide Lounge” – Orphanage Records 2003