The Last Days Of Jesus – Alien Road

The Last Days Of Jesus - Alien RoadNie będę ukrywał, że na tą płytkę czekałem niecierpliwie. Oczekiwanie osłodził wprawdzie trochę singiel Guns’n’Drums’n’March’n’Fun, ale faktycznie dopiero pełnowymiarowa płyta mnie zadowoliła. Sądzę, że w Polsce The Last Days of Jesus przedstawiać już nie trzeba. Znany głównie dzięki płycie, “Songs From The Psycho TV”, zespół zyskał dużo uznania w środowisku gotyckim. Żywe, momentami mocne gitarowe granie Słowaków wspomagane elektroniką przypominało bardzo amerykański London After Midnight. W ostatnich latach zespół stał się międzynarodowo znany, występuje regularnie w największych miastach Europy.

Żeby zrozumieć jednak istotę nowej płyty, trzeba prześledzić cały dorobek artystyczny muzyków. Zadebiutowali krążkiem “Arma Christi”. Słuchając go wiele lat temu odniosłem wrażenie, iż The Last Days Of Jesus to typowy zespół metalowy zakrawający lekko o gotyckie brzmienia. Kolejny krążek, “Narrzentanz” przyniósł zupełnie inne styl grania: mamy do czynienia z porządnym rockiem gotyckim, stylizującym się na takich zespołach jak Bauhaus, David Bowie (cover – “China Girl”), czy UK Decay. Płyta ta dziś jest przez wielu poszukiwana, jako że ukazała się w dość małym nakładzie.

Wspomniany już wcześniej “Songs From The Psycho TV” był zwrotem do bardziej elektronicznych kierunków muzyki gotyckiej. “Guns’n’Drums’n’March’n’Fun” za to zapowiadał nowe inspiracje i pomysły zespołu, w całości uwydatnione na “Alien Road”. Zrezygnowano z elektroniki w takiej formie, w jakiej stosowano ją na “Songs From The Psycho TV”, na rzecz gitar, dominujących już całkowicie. Brzmienie zakrawa w dużym stopniu o deathrock / bacave. Szybko musiałem stwierdzić, iż ta płyta przypomina mi muzykę takich zespołów jak Specimen, Alien Sex Fiend (szczególnie kawałek “Paranoid Humanoid”), Virgin Prunes i The Damned. Istotą płyty jest chory, mroczny, szalony rock’n’roll w którym słychać jednak charakterystyczny dla The Last Days Of Jesus pierwiastek.

Deathrock nie musi być amerykański, takie jest chyba przesłanie “Alien Road”. Krążek jest momentami morderczo szybki (“Everyday is Halloween”, “Guns’n’Drums’n’March’n’Fun”), momentami dziwnie odjechany (“Merry-go-round”), generalnie… bez owijania w bawełnę, zajebisty!

The Last Days Of Jesus – “Alien Road” – Strobelight Records 2004