Punishment Of Luxury – Laughing Academy

Newcastle Upon Tyne, uroczy przysiółek na północy Anglii, znany jest szerzej głównie z osadzonego w nim programu o zwyczajach godowych tamtejszej latorośli, ewentualnie jako miejsce narodzin pewnego rockmana, który każe sobie płacić za możliwość bycia robolem w jego winnicy we Włoszech. Ale są też pewne epizody z muzyczno-kulturalnej historii miasta, które są ciut bardziej interesujące. Pod koniec lat siedemdziesiątych w Newcastle, podobnie jak w każdym szanującym się ośrodku miejskim w Zjednoczonym Królestwie miał miejsce spektakularny upadek przemysłu i sektorów z nim powiązanych, skutkujący zarazem eksplozją zespołów grających punk rocka i wszystkie jego późniejsze mutacje. Jednym z nich byli lewicujący (a jakżeby inaczej) aktorzy teatralni z misją bycia artystycznym głosem ucięmiężonego ludu pracującego – Punishment Of Luxury. Long story short, panowie wydali dwa albumy, parę singli, i tyle ich widzieli. Ale jak to często bywa ze starymi postpankowcami, gdzieś w pierwszej dekadzie XXI wieku zaczęło im chyba brakować na piwo, więc nie pozostało nic innego jak reaktywować zespół, nagrać nowy materiał, i grać co jakiś czas koncerty dla mocno podstarzałej publiki wygrażającej po dziś dzień Margaret Tchatcher i rządowi w Londynie. “Laughing Academy”, debiutancka płyta naszych herosów, to dość interesująca pocztówka z tamtych czasów – jest sporo kombinowania z rytmiką, łamania struktur, udziwnionych przerywników i gitarowego czadu. Dla wielbicieli postpunkowych wykopalisk jazda obowiązkowa.