Entertainment – Gender

Entertainment - GenderJeżeli jakiś album został wybrany płytą roku na forum portalu Deathrock.com, to czy należy go dodatkowo rekomendować? Raczej nie, ale mimo wszystko warto jest o nim napisać coś więcej. “Gender” to pierwszy pełnowymiarowy krążek tego pochodzącego z amerykańskiej Georgii zespołu. W głosowaniu na album roku 2008 na wspomnianym portalu nie dał żadnych szans konkurencji i choć piszący te słowa przyznałby tę nagrodę innej grupie (Mt. Sims i Pins and Needles to wszakże godni przeciwnicy), to debiut Entertainment i tak jest czymś niesamowitym. A z pewnością jest rzeczą, o której twórcom muzyki łatwej i przyjemnej w życiu się nie śniło.

Na przestrzeni ostatnich lat mogliśmy zaobserwować narastające zjawisko tak zwanego “post-punk revivalu”. Młode zespoły rockowe, podobno inspirując się dokonaniami Joy Division, wkroczyły na listy przebojów, a każdy nowy wokalista o niskim głosie zaczął być porównywany do Iana Curtisa. Do czego zmierzam? Otóż Entertainment jest zespołem nowym, z odpowiednimi fryzurami, ale poza tym nie ma niczego wspólnego z Interpolem, Editorsami i ich kolejnymi klonami. Próżno na ich albumie szukać chwytliwych melodii i indie-rockowych zagrywek; prędzej Was mocno przerażą, niż porwą do tańca. Entertainment brzmią jak spowolniony Bauhaus po heroinowej imprezie z Christian Death. Nie chcą przyjaźnie złapać Cię za rękę, lecz raczej skłonić do podcięcia sobie żył w wannie. “Gender” to jeden z tych albumów, do których idealnie pasują takie wyświechtane epitety, jak “klaustrofobiczny klimat”, “duszna atmosfera”, “przytłaczający nastrój” czy “psychodeliczna jazda”. Wszystko jest tu mroczne, posępne i dołujące, lecz jednocześnie w ogóle nie ma w sobie niczego z goth-rockowej pretensjonalności. Operowanie klimatem odbywa się tu naturalnie i podczas słuchania tego albumu ani razu nie odniosłem wrażenia, że coś jest zrobione na siłę.

“Gender” to obowiązkowa pozycja dla każdego fana nowego deathrocka, post-punka, batcave czy jak tam jeszcze sobie to wszystko nazwiemy. Sami muzycy twierdzą, że ich muzyka jest jak ekspresjonistyczne malarstwo – posłuchajcie więc tych dźwiękowych obrazów, bo naprawdę warto.

Michał Karpowicz

www.myspace.com/entertainment

Entertainment – “Gender” – Stickfigure Records 2008