Deadchovsky – Spiritus Sancti Bizarre

“Spiritus Sancti Bizarre” to drugi pełnowymiarowy krążek w dorobku, zespołu o swojsko brzmiącej nazwie – Deadchovsky. Członkowie tej francuskiej załogi wcześniej byli związani także z takimi zespołami jak Sleeping Children i Trespass. O ile ich pierwszy album “Decadence Revolution” z 2004 roku był bardzo udanym debiutem zbierającym wiele pozytywnych recenzji, o tyle o nowej płycie można powiedzieć że bije o głowę swoją poprzedniczkę, mało tego… To jest nokaut!

Miałem wątpliwości, czy aby Deadchovsky nie będzie epizodycznym dziwadłem, jednak zespół ograł się, i dojrzał? Chociaż w ich przypadku słowo “dojrzał” nie pasuje zupełnie. W międzyczasie nabrali kunsztu, którego trochę brakowało przy nagrywaniu “Decadence Revolution”. I oto w maju 2007 ukazał się ich nowy materiał, będący prawdziwym policzkiem wymierzonym dzisiejszej ospałej scenie batcave / gothic / deathrock, w ich muzyce słychać nawiązania do najlepszych wzorców gatunku: Sex Gang Children oraz kabaretowego oblicza Virgin Prunes, jednak kabaret w wykonaniu Deadchovskiego jest pełen tajemniczości, przypomina nieco klimat serwowany nam przez Cinema Strange, chociaż na “Spiritus Sancti Bizarre” jest coś więcej – jadowitość, ich muzyka to istna huśtawka emocji po której możesz spodziewać się jednego – za chwilę nastąpi eksplozja!

Zawodzący, obłąkany wokal Afterglauka przypominający głos flirtującego transwestyty, nieobliczalna perkusja, szalona gitara i bas wbijający słuchacza w ziemię, momentami pojawia się także akordeon, tak charakterystyczny dla kultury francuskiej, wszem obecne dźwięki / pogłosy sprawiające wrażenie jakby zostały nagrane podczas jednego z seansów spirytystycznych Allana Kardeca, nadają dodatkowego wymiaru temu albumowi i przyprawiają słuchacza o dodatkowy dreszczyk. Ta płyta świetnie nadawałby się na nocną pijacką eskapadę po najciemniejszych zaułkach Paryża z butelką Żubrówki w ręku, a utwór “Le frere du Sandwichier” spodobałby się nawet surferom – ach ten basik! A z kolei przy “I wanna look like the New Dark Age Model” nogi i łokcie rwą się same do pogo.

Świetne, świeże pomysły, złożone aranżacje, oryginalność, szalony chory klimat sprawia że “Spiritus Sancti Bizarre” bez dwóch zdań, uważam jednym z faworytów do płyty batcave/gothic/deathrock roku 2007, o ile nie najlepszej płyty ostatniego dziesięciolecia. Polecam!

Deadchovsky – “Spiritus Sancti Bizarre” – Manic Depression 2007