De Volanges – SDSS J090745.0+24507 (The Outcast)

Z dużą dozą niecierpliwości czekałem na koncert tego zespołu w Polsce, który miał miejsce 24 marca 2007 roku (Old Skull #11). Niestety problemy natury osobistej nie pozwoliły cieszyć się dźwiękami na żywo. De Volanges to belgijska kapela grająca coldwave, u której czuć chłód i intensywność Joy Division. Zespół został założony w 1990 roku, wystąpił na Castle Party w Grodźcu, wydał materiał “First Paradox…” na kasecie dla Black Flames Productions. W maju 1997 roku odbył trasę koncertową w Polsce, grał w Poznaniu, Warszawie, Katowicach i Wrocławiu. W tym samym roku zakończył działalność. W 2002 roku Yvan i Rennaud oraz perkusista Enrico reaktywowali zespół. Nagrali trzy-utworową epkę oraz omawianą tutaj płytę.

Na okładce widzimy leżąca kobietę ze złożonymi dłońmi, obraz układa się w całość, gdy spojrzymy na tylną część okładki, gdzie postać znajduje na tle cmentarza. To pomnik umieszczony na grobie. Wkładka nie należy do bogatych, poza zdjęciami artystów mamy teksty do utworów. Kolorystyka też bardzo oszczędna. Mocno zaintrygował mnie tytuł, cała masa cyferek i słowo the outcast – wyrzutek. Nie dawało mi spokoju, co te cyferki oznaczają. Obecnie już wiem, jest to nazwa odkrytej w 2005 roku gwiazdy (błękitnego olbrzyma) w konstelacji Hydry.

Płyta zawiera dziewięć utworów i trwa niecałą godzinę. Rozpoczynamy muzyczną wędrówkę od utworu “The Distance”, gdzie powtarzamy za Rennaud “Days of silence, sleepless weeks…”. Łagodne wprowadzenie w atmosferę, lecz następuje zmiana tempa, jest bardziej zadziornie… rozpoczął się “Spacewalk”. Nie zwalniając wpadamy w “Sweet Times Burn”, nogi zaczynają podrygiwać, całe ciało rwie się do tańca… czemu Rennaud śpiewa “No dance No dance, gitara i perkusja nadaje taki cudowny rytm. Cudowne dźwięki gitary, w tle perkusja, może nie tanecznie, ale “Darkover” wprowadza mroczny klimat, wspaniałą atmosferę, lekkie wytchnienie. I tutaj panowie wcale nie zamierzają nam popuścić, let’s dance, rozpoczyna się “Theme for (the Outcast)” przechodząc z chwilą ciszy w “Eye-Catcher”. Przed długą ponad dziesięciominutową suitą muzyczną mamy krótki akustyczny utwór “Caresses Draw Maps II”. Krótki, jednak jeden z moich ulubionych na płycie. Powtarzam za wokalistą:

“Let me sleep alone in your soul
And dreaming all night long
Let me lie – let me slide away
From this crazy story
Let me die again on your breast
And disappear for good
Let me touch again all the secret points
You are always hiding”

…jeszcze jedna zwrotka i “The November Assault” ze zmianami tempa, tak że nie zauważamy jak suita przechodzi w ostatni utwór. “This Sorrow” łagodnie kończy płytę z przesterowanymi gitarami. Pozostaje włączyć jeszcze raz, a potem jeszcze raz i tak w koło… Niesamowita płyta, pozostaje żałować, że nie widziało się ich na żywo albo pocieszać się dźwiękami lecącymi z głośników w domu. Ostrzegam płyta uzależnia, obecnie jestem na odwyku, z czystym sumieniem polecam.

oniRy

De Volanges ? “SDSS J090745.0+24507 (The Outcast)” – Str8line Records 2006