Cinema Strange – Quatorze Exemples Authentiques Du Triomphe De La Musique Décorative

Cinema Strange - Quatorze Exemples Authentiques Du Triomphe De La Musique DécorativeNie wszyscy podzielają mój entuzjazm, ale ja osobiście uważam, że jest to najlepszy album Cinema Strange. Trzecia płyta kalifornijczyków okazuje się ich najbardziej surowym i czadowym wydawnictwem, zwłaszcza w porównaniu do poprzedniego, o wiele spokojniejszego “The astonished eyes of evening”. Kompozycje ciągnięte są do przodu głównie przez szybki, wybijający się na pierwszy plan bas i androgyniczny głos Lucasa Lanthiera – to są dwie podstawy na tym albumie, wokół których budowana jest cała reszta muzyki. Teksty tradycyjnie są w przeważającej większości kompletnie niezrozumiałe, przez co wokal traktowany jest po prostu jako kolejny instrument budujący klimat kompozycji. Nie spodziewajcie się jednak po tej płycie samych czadów – moje wrażenie jest takie, że Lanthier i ekipa chcieli na tym albumie zebrać wszystko to, co grali do tej pory – mamy więc mocne, deathrockowe utwory (np. mój ulubiony “Needlefeet”, “Unlovely baby” czy kończący album “I remember tendon water”), jak i spokojne, instrumentalne kompozycje, które można by umieścić w jakimś czarno-białym filmie (dwa ponad siedmiominutowe utwory w środku płyty i trzy krótsze przerywniki). W niemal każdym utworze otrzymujemy oczywiście masę pomysłów i zagrywek, którymi można by obdzielić kilka innych. Wszystko, jak zwykle, pełne niepowtarzalnego uroku i klimatu.

Cinema Strange to już w sumie klasyka, więc ten album wraz z dwoma poprzednimi powinien poznać każdy, kto interesuje się klimatami batcave/deathrock. Może nie zachwyca od pierwszego przesłuchania, ale taka jest jego zaleta – to nie jest muzyka łatwa, należy ją rozgryzać i stopniowo dawkować. Gwarantuję, że nie będziecie zawiedzeni – a ja sam z niecierpliwością czekam na ich tegoroczny koncert w Bolkowie.

Cinema Strange – “Quatorze Exemples Authentiques Du Triomphe De La Musique Décorative” – Trisol 2006